czwartek, 2 lutego 2012

O ja, Ghassan ma bloga

Mimo mojego dotychczasowego stosunkowo fatalistycznego podejścia do pisania blogów, ostatnio tknęła mnie potrzeba spisania moich myśli, a dzisiaj chęć spisania fragmentów mojego życia (o czym w późniejszej notce), które może jednak nie jest takie nieciekawe jak mi się wydaje. Zgodnie z wcześniej wspomnianym fatalizmem mam pewność że bloga tego nikt czytać nie będzie, ale gdyby się takimi pewnościami ludzie przejmowali to pewnie byłoby na świecie jakieś dziesięć razy mniej blogów.

Tak więc blog. Drogi czytelniku (urojony bądź nie), jestem Ghassan. Statystycznie rzecz biorąc znasz mnie, więc się na swój temat rozpisywać nie będę. W razie czego wiedz tylko, że nie jestem miłym w obyciu człowiekiem. Jeśli więc mój ton czy styl wydaje ci się krnąbrny, przemądrzały, pretensjonalny, albo ogólnie nieprzyjemny, odpuść sobie dalsze czytanie. Lepiej nie będzie.

Czemu dzisiaj? Nie wiem. Może mam ostatnio dość wyrzucania z siebie niemal wyłącznie odpadów (o czym w innej późniejszej notce). Może to połączenie licznych leków, gorączki i absurdalnych sytuacji. Czynników wiele, więc kto by tam wiedział. Blog jest. Postaram się pisać w nim, uwaga uwaga, minimum 3 razy w tygodniu. Ło cholera, ale mamy badassa, co? Najwyżej jak nic nie wymyślę ciekawego to napiszę co jadłem tego dnia. Przynajmniej ludzie ubaw będą mieli.

To tyle.

1 komentarz:

  1. Wnioskując z tonu wypowiedzi to nie zapowiada się na blog tylko credo w odcinkach :P

    OdpowiedzUsuń